Wojciech Bojanowski nie mógł opanować łez. Wyznał, co usłyszał od zakładu pogrzebowego po śmierci dziecka
Wojciech Bojanowski zdecydował się niedawno na szczery wywiad z Martyną Wojciechowską, podczas którego opowiedział, jakie uczucia towarzyszyły mu podczas jego ostatniej podróży służbowej. Wtedy też dziennikarz dowiedział się o nieuleczalnej chorobie swojego dziecka.
Podczas realizacji jednego z reportaży gwiazdor przebywał przez długi czas oddalony od domu na środku wód Morza Śródziemnego. Właśnie wtedy dowiedział się, że ciąża jego żony ma komplikacje, a synek jest poważnie chory.
Teraz zdradził, co po śmierci pociechy usłyszał od pracownika domu pogrzebowego. Dziennikarz nie był w stanie zatrzymać łez podczas wspominania tragicznych wydarzeń.
Wojciech Bojanowski nie krył łez opowiadając o śmierci swojego dziecka
Dziennikarz programu „Fakty” znany jest ze swoich licznych reportaży, podczas których porusza ważne społecznie tematy. Mężczyzna relacjonował między innymi przebieg wojny na Ukrainie czy opowiadał o sytuacji migrantów próbujących pokonać wody Morza Śródziemnego.
Podczas realizowania swojego ostatniego materiału pod tytułem „Niech tonią”, opowiadającego właśnie o uciekających do Europy uchodźcach, przez długi czas przebywał na statku na środku morza i nie miał możliwości spotkania ze swoją rodziną. W tym samym czasie żona dziennikarza była w ciąży. Krótko później ukochana przekazała mu, że ich pociecha jest bardzo chora.
– Marta dzwoni i mówi, że była na badaniach. Okazało się, że nasze dziecko jest bardzo chore, prawdopodobnie nie urodzi się żywe, ma na wierzchu wnętrzności, ta ciąża się nie może udać. Ja jestem na tym statku i czuję się bezsilny, bo mogę stanąć na głowie, ale nie zmuszę włoskiego rządu i straży granicznej, żebyśmy mogli się zbliżyć do tego brzegu – wyznał Wojciech Bojanowski w rozmowie z Martyną Wojciechowską.
Niestety, mimo nadziei i wszelkich starań przyszłych rodziców, chłopczyk zmarł, a jego bliscy pogrążyli się w żałobie. Reporter opowiedział o tym, jak bardzo traumatyczne było to dla nich przeżycie, w tym zwłaszcza dla jego żony.
– Strata dziecka to jest taki temat, o którym myślę, że warto mówić. Jest dużo do zrobienia, jeśli chodzi o to, co się dzieje w szpitalach, w jaki sposób traktowane są kobiety, które trafiają na oddziały położnicze, aby, mówiąc wprost, urodzić martwe dziecko. Masz urodzić dziecko i zostajesz z tym zupełnie sama, dostajesz tabletkę na wywołanie porodu i masz sama sobie z tym poradzić. Urodzić to dziecko i włożyć do plastikowego pojemnika jak na zupkę chińską i oddać do badania. Nie ma przy tobie pielęgniarki, lekarza, nikogo – kontynuował reporter.
Wojciech Bojanowski zdradził, co powiedział mu pracownik domu pogrzebowego
Okazało się, że traktowanie jego żony w szpitalu wcale nie było najgorszym, co spotkało pogrążonych w żałobie rodziców. Chwilę później nadszedł moment pogrzebu, a w tym celu dziennikarz i jego żona skontaktowali się z odpowiednim zakładem. To, co reporter „Fakty” usłyszał od pracownika firmy, do tej pory sprawia, że chce mu się płakać. Gwiazdor zaapelował, aby przestrzec innych przez takich zachowaniem.
– Chciałbym zaapelować do zakładów pogrzebowych, które zajmują się takimi rzeczami, gdy ktoś stracił dziecko, że nie jest najlepszym pomysłem, żeby proponować rodzicom, że wyślą przesyłką kurierską to ciało tego dziecka, bo jak rodzic coś takiego słyszy, to nie jest fajne dla niego – powiedział Wojciech Bojanowski, nie kryjąc łez podczas rozmowy z Martyną Wojciechowską.
Zobacz cały wywiad:
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Twoje dziecko ciągle choruje? Może popełniasz jeden błąd
- Nie jedz tego wieczorem. Jeśli się zapomnisz, możesz mieć problemy ze snem
- „Jestem gotowa na więcej”. Katarzyna Cichopek przekroczyła swoje granice, obiecała to swojemu synowi