"Widziałam ducha". Doda o przedziwnej sytuacji przed szpitalem
Doda, która obecnie ponownie cieszy się dużym zainteresowaniem mediów, umiejętnie podsyca szum wokół swojej osoby. Jedno z jej najnowszych wyznań mrozi krew w żyłach. Czy Dorota Rabczewska naprawdę widziała ducha? Ona twierdzi, że tak.
Polskie media ponownie żywo interesują się Dodą
Po sukcesie najnowszej płyty Dody zainteresowanie jej osoby wzrosło kilkukrotnie. Gwiazda najpierw szukała miłości w programie telewizyjnym, potem zdradziła widzom Polsatu tajniki przygotowywania swojej trasy koncertowej. Doda umie podsycać zainteresowanie sobą, a dzięki licznym działaniom marketingowym bilety na jej koncerty wyprzedały się jak ciepłe bułeczki.
Teraz Doda ma także swoją własną audycję w radiu. Na RMF FM prowadzi swój słynny “Dodaphone”, w którym zdecydowała się na niecodzienne wyznanie. Czy wokalistka naprawdę widziała ducha?
Doda twierdzi, że widziała ducha! Opowiedziała straszną historię
Doda niegdyś spotykała się z Nergalem. Kiedy wokalista zachorował na białaczkę, ona wiernie trwała przy jego szpitalnym łóżku. Doda twierdzi, że to właśnie wtedy miała doświadczyć paranormalnego zjawiska.
Żeby w ogóle wyjść z tego obiektu, trzeba było naprawdę przejść kawałek taką brukową kostką. I ja siedziałam tam z tym moim facetem czasami naprawdę do nocy, czekałam, aż on zaśnie spokojnie i wtedy wychodziłam. Czasami była dwunasta, czasami pierwsza w nocy i wracałam do domu. I słuchajcie, pewnego dnia wracałam o tej pierwszej w nocy. Jest naprawdę bardzo, bardzo późno. I słuchajcie, idę i słyszę, jak ktoś idzie za mną tą kostką brukową z takim wózkiem. I słyszę ten stukot tego wózka, bo on był na takich kółkach - zaczęła swoją opowieść Doda.
Następnie opowiedziała, jak wyglądała postać, którą spotkała na swojej drodze tamtej nocy.
Odwracam się i widzę pielęgniarza w takim białym kitlu, który wiezie wózek z praniem, jakimś tam prześcieradłem i kołdrami pacjentów, które trzeba wyprać. No więc ja "zagajka", jak to zawsze: głupia gadka. Mówię: "Pranko po nocy się robi?". On nic. Zero reakcji w ogóle. No akurat do tego jestem przyzwyczajona, że nie każdy reaguje aprobatą na moje żarty. Skręcił w prawą stronę i tyle go widziałam - kontynuowała gwiazda.
Doda jeszcze wtedy nie wiedziała, że to nie koniec tej historii.
Doda odkryła, że postać, którą widziała, była duchem
Doda wyjaśniła, że dopiero następnego dnia dowiedziała się, że tajemnicza postać pielęgniarza, mogła… nie istnieć.
Następnego dnia, bo zawsze sobie tam jakąś kawkę piłam z tymi pielęgniarkami, więc zagaduję do nich, mówię: "Boże, to jest naprawdę ciężki kawał chleba, ta wasza praca, że jeszcze o tej pierwszej w nocy z tymi praniem chodzicie po tej kostce brukowej". A one mówią, że nie, że nie ma takiej sytuacji już od co najmniej lat dziewięćdziesiątych, ponieważ faktycznie tam kiedyś po prawej stronie była pralnia i trzeba było to robić samemu. Natomiast teraz już przyjeżdża firma, która po prostu bierze, pierze i przywozi. Ja pytam: "To znaczy, że nikt tam nie chodzi już tak z wózkiem?" A one: "O nie, nie, nie. Tam już nie ma w ogóle tego budynku". A ja mówię: "No ale ja widziałam wczoraj pielęgniarza, który wyszedł po dwunastej w nocy z tym wózkiem", a one tak się na mnie spojrzały. “No to nie widziała pani nikogo od nas" - wyjaśniła Doda.
Doda przyznała, że naprawdę wierzy w to, że tamtej nocy widziała ducha. Nie wie, czy był to pacjent szpitala, czy pielęgniarz, który “zgubił się w czasoprzestrzeni”. Gwiazda wyznała, że była przerażona. Być może właśnie z tego powodu zdecydowała się opowiedzieć o tym dopiero teraz.