Urszula otworzyła paczkę z bombą i straciła ręce. Teraz postanowiła o wszystkim opowiedzieć
Przełomowe informacje w sprawie wybuchu w Siecieborzycach. 31-letnia matka otworzyła tajemniczą paczkę, w środku umieszczona była bomba. Urszula zdołała osłonić córkę, sama jednak straciła ręce. Teraz ujawnia, co się stało.
O tragedii informowano z początkiem stycznia. W jednym z domów w Siecieborzycach w Lubuskiem wybuchła bomba. Ładunek umieszczony był w przesyłce, którą zostawiono pod drzwiami. W bezpośrednim zagrożeniu znalazła się 31-letnia Urszula, jej matka oraz dwójka dzieci: 2,5-letni Bartek i 8-letnia Ola.
Urszula odebrała tajemniczą paczkę. Rozległ się huk. Bomba rozerwała jej ręce
Z informacji, które docierały do nas od początku miesiąca wynikało, że mama Bartka i Oli zauważyła przesyłkę idąc rozgrzać samochód przed podróżą. Była godzina 7, za chwilę miała odwieźć córkę do szkoły, sama szykowała się zaś do pracy. Chory syn miał zostać z babcią w domu.
– Ola ubierała kurtkę i trzymała czapkę w rączce, a ja zagadywałam Bartusia, szłam mu włączyć do pokoju bajkę. On szedł za mną, przymknęły się drzwi. Podmuch uderzył w drzwi i on upadł i ja upadłam – relacjonowała w rozmowie z reporterami programu „Uwaga!” pani Karolina, mama ofiary.
Teraz, po kilku tygodniach intensywnego leczenia i walki o zdrowie udział w programie wzięła także pani Urszula. Kobieta opowiedziała o feralnym dniu, który być może na zawsze odmienił jej życie.
– Zobaczyłam paczkę na progu. A że zamawiałam paczkę, więc myślałam, że jest sezon, jaki jest, że kurierzy też jeżdżą do późna, czasem zostawiali u nas na progu paczki […] No to wzięłam tę paczkę, rozpakowałam i ukazała mi się kasetka. To już mnie nie tyle zaniepokoiło, ile zdziwiło – wspomina.
Według pani Karoliny, tajemnicza kasetka nie była duża, jednak z całą pewnością zaadresowano ją do jej córki. W dochodzeniu potwierdzono, że typ ładunku wskazywał na intencję uśmiercenia osób przebywających w najbliższym otoczeniu.
– Przekręciłam kluczyk, nie chciała się otworzyć, to mało myśląc, wzięłam nóż, podważyłam i… Najpierw był huk, a potem eksplozja. To ja Olę tylko zasłoniłam swoim ciałem. I tyle. Potem już pamiętam, jak leżałam na podłodze, nic nie widziałam, nic nie czułam i tylko w głowie miałam, że „to już mój koniec”, że już mnie nie będzie – relacjonuje Urszula.
Matka ofiary już wcześniej opowiadała, że choć wraz z młodszym wnukiem przebywała w innym pomieszczeniu, oboje ucierpieli od wybuchu. Eksplozja rozsadziła kuchnię, fala uderzeniowa przeszła przez korytarz i do innych pokoi, niosąc śmiertelnie niebezpieczne odłamki.
– Szybko się zerwałam, zobaczyłam krew, miał na pleckach rany. Wyniosłam go z tego dymu i zobaczyłam córkę leżącą na podłodze. Krzyczała: „Mamo, dobij mnie” – czytamy słowa pani Karoliny na uwaga.tvn.pl.
31-letnia Urszula walczyła o życie. Przeszła operację wzroku i amputację rąk
To właśnie seniorka zadzwoniła po pomoc. Urszula i jej dzieci w stanie ciężkim trafili do Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze. Wprowadzono ich w śpiączkę i zaczęto walkę o życie. 31-latce m.in. amputowano rękę, w pierwszej kolejności jednak usiłowano doprowadzić do odzyskania przez nią wzroku. Z ciał całej trójki wyciągnięto liczne odłamki po bombie.
Wiadomo już, że sprawcę ujęto — ku jego wielkiemu zaskoczeniu, ponieważ był przekonany, że pozostanie bezkarny a na miejscu nie zabezpieczono żadnych materiałów dowodowych.
W poprzednich reportażach podano też, że bohaterka reportażu samotnie wychowywała dzieci po tym, jak jej były partner został pozbawiony praw rodzicielskich.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Przeraźliwy krzyk i krew w PnŚ, nagle zakończono transmisję. O tym wydaniu nigdy nie zapomnimy
- Weszła do kościoła i dopuściła się porażającego czynu. Parafia pilnie szuka kobiety
- Cleo zdradziła, dlaczego zawsze nosi spięte włosy. Powód zdumiewa