Tak brzmiały jedne z ostatnich słów Emiliana Kamińskiego. Przed śmiercią opowiedział o swoim życiu
Emilian Kamiński tuż przed śmiercią opowiedział o swoim życiu. Niesamowite historie, które przytoczył postawiły go w zupełnie nowym, nieznanym dotąd świetle. Polskie środowisko artystyczne straciło nietuzinkową postać i wielką inspirację.
Wiadomość o śmierci artysty w drugi dzień świąt wstrząsnęła światem mediów. Już od dawna zmagał się z ciężką chorobą, jednak do samego końca pozostał oddany swojej wielkiej miłości — do teatru. Doskonale zdawał sobie sprawę z wielkiej mocy słów, które padały na scenie a najlepszym prezentem były dla niego wybuchy śmiechu na widowni.
Emilian Kamiński tuż przed śmiercią opowiedział zdumiewającą historię
Od młodości ciągnęło go do teatru, mimo iż jego rodzice chcieli, aby został księgowym. Nie otrzymał od nich wsparcia i całą swoją karierę zbudował o własnych siłach — doskonale poznawszy trudy ciężkiej pracy, a nawet bezdomności.
Pomysł założenia teatru powstał już pod koniec lat 80. i choć został zrealizowany dopiero 20 lat później, Kamienica stała się jego oczkiem w głowie — kiedy pojawiały się problemy z lokalem, bronił jej jak lew.
Pod koniec życia Emilian Kamiński przyznał, że formując programy i budując klimat placówki inspirował się inicjatywą, którą wraz z przyjaciółmi podjął w czasach PRL-u. Widz nigdy nie był dla niego częścią tłumu, lecz indywidualnym gościem — jak tłumaczył w jednym z ostatnich wywiadów, którego udzielił agencji PAP.
W tym roku aktor świętował dwie rocznice — 70. urodziny w lipcu, zaś 1 listopada — 40. rocznicę pierwszego spektaklu tzw. Teatru Domowego. „Dla mnie to był taki dar od losu, ponieważ zawsze byłem antykomunistą. Od dziecka. Nie zastanawiałem się ani chwili, gdy koledzy mi to zaproponowali” — mówił.
– Wtedy wszystko było nielegalne, każda myśl wolnościowa. Dlatego byłem przyzwyczajony do tego, że „jestem nielegalny”, i dla mnie taki teatr był świetnym pomysłem […] I dość istotne było, że w takim ciężkim okresie Teatr Domowy przynosił powiew wolności– Artysta dodał, że nie było cenzury a aktorzy grali to, co chcieli.
Emilian Kamiński uwielbiał śmiech publiki. Materiały brał z przejętych komunikatów milicji
Teatr Domowy realizował takie programy jak „90, zgłoś się!”, „Bluzgi”, czy „Przywracanie porządku” o czterech internowanych, w którym rekwizytami były tylko krzesła i gitara. Czasem głowy widzów znajdowały się dosłownie centymetry od gryfu jego instrumentu.
Spotykali się w pełnej konspiracji, w najróżniejszych przestrzeniach — w tym w józefowskiej posiadłości Emiliana Kamińskiego. Za udział w tego typu zgromadzeniach można było dostać 3-4 lata więzienia — mieli więc przygotowany plan awaryjny.
– Byliśmy przygotowani na to, że w razie wpadki przedstawienie ma się przerodzić w spotkanie imieninowe lub urodzinowe. Ja miałem przygotowany specjalny repertuar, by w każdej chwili zacząć śpiewać takie rozrywkowe, imprezowe piosenki – opowiadał, tłumacząc, że w trakcie nie wolno też było robić zdjęć nagrywać – Dlatego nie ma dokumentacji z tych spektakli, bo nie mogło jej być.
To właśnie dzięki Teatrowi Domowemu Emilian Kamiński poznał też ks. Jerzego Popiełuszkę. Na scenie współpracował również z takimi ikonami jak Ewa Dałkowska, która w „90, zgłoś się” grała dyspozytorkę milicji, podczas gdy trójka aktorów siedziała pod plandeką — niby w radiowozie. Co ciekawe, materiałów dostarczyły im… prawdziwe rozmowy mundurowych.
– Jestem zwolennikiem teorii, że przez humor i ośmieszenie można bardzo dużo powiedzieć. Ktoś zgrał rozmowy przez mikrofalówki milicjantów, różnych kretynów, którzy zostali ściągnięci do Warszawy, żeby pacyfikować demonstracje. Dostaliśmy te nagrania i to był prześmieszny materiał. Trochę to podrasowaliśmy i wyszły nam prześmieszne skecze. Ludzie pękali ze śmiechu. Podczas „Bluzgu” na Jaruzelskiego zdarzały się takie reakcje widzów, że nie dało się tego mówić – opowiadał.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Odetchnij w końcu pełną piersią. Znamy sprawdzone sposoby
- Uporczywy problem zniknie. Wystarczy zrobić jedną rzecz
- Nie przyjmujesz księdza po kolędzie? Biskup ostrzega, wspomniał o sąsiadach takich osób
Źródło: PAP, WP Film