Smutne wieści o wdowie po Tomaszu Mackiewiczu. Nie mogła znieść wyzwisk, bolesne co ją spotkało
Polski himalaista Tomasz Mackiewicz odszedł w 2018 roku, pozostawiając rodzinę i bliskich w żałobie. Aż trudno uwierzyć, z czym po jego śmierci musiała zmierzyć się wdowa. Fala hejtu i krytyki była nie do zatrzymania.
Zimą 2018 roku media obiegła wieść o tragedii na Nanga Parbat. Wyprawa na himalajski szczyt ruszyła kilka tygodni wcześniej — niestety, nie wszyscy uczestnicy zdołali z niej wrócić. Kapryśna pogoda i dramatyczne warunki sprawiły, że w śniegach góry na zawsze pogrzebany został polski wspinacz.
O tej tragedii mówiła cała Polska. Tomasz Mackiewicz zginął na Nanga Parbat
Był to już siódmy zimowy szturm na Nanga Parbat w karierze polskiego himalaisty. W niektórych źródłach można znaleźć informację, że Tomasz Mackiewicz i towarzysząca mu Élisabeth Revol dotarli na szczyt 25 stycznia. Niestety, w drodze na dół pogoda uległa nagłemu pogorszeniu.
Góra nie zamierzała wypuścić wspinaczy. Według relacji francuski, jej kolega miał oślepnąć, pojawiły się u niego wyraźne symptomy choroby wysokościowej, a znaczna część ciała uległa odmrożeniom. Sprowadziła partnera do wysokości około 7200 metrów, jednak dalszą drogę była zmuszona pokonać sama.
Na pomoc ruszyła im czwórka himalaistów. Dzięki nim kobieta została sprowadzona na dół — dla Polaka, jak i dla wielu przed nim, kapryśna Nanga Parbat stała się miejscem ostatniego spoczynku. Akt zgonu wydano w Pakistanie dwa miesiące później. Jako datę przyjęto 30 stycznia.
Tomasz Mackiewicz osierocił trójkę dzieci z wcześniejszego związku, a także córkę Zoję i przybranego syna Antka. Wdowa po himalaiście, Anna Solska-Mackiewicz przyjęła wstrząsającą informację, a przez następne miesiące broniła Revol przed medialnymi atakami. Francuzce zarzucano pozostawienie partnera na pastwę losu — jednak hejt nie ominął także i jego najbliższych.
Tomasz Mackiewicz zginął w styczniu 2018 roku. Nie do wiary, z czym musiała zmierzyć się wdowa
– Ten straszny hejt i fala krytyki, która rozlała się po całej Polsce. Ta historia szybko stała się głośna dzięki akcji ratunkowej, co wzbudziło zainteresowanie różnych osób, niekoniecznie rozumiejących cokolwiek z himalaizmu, wspinania się w wysokich górach. I od razu zaczęło się wykpiwanie, obrzucanie błotem, pogarda, nienawiść – mówiła Anna Solska-Mackiewicz w niedawnej rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Dała do zrozumienia, że Tomasz Mackiewicz, jak każdy entuzjasta wspinaczki znał ryzyko. Ona zaś, mimo trudnej do zniesienia tęsknoty i bolesnego poczucia straty, pogodziła się z losem. Tym bardziej nie mogła zrozumieć bombardującej zewsząd krytyki od osób, które nie znając jej męża, jego bliskich ani Revol, roszczą sobie prawo do ich oceniania.
– Nagle pojawił się hejt ze strony ludzi, którzy nic o nas nie wiedzieli, usłyszeli jedynie strzępki informacji, a chcieli nas osądzać. Nie potrafiłam pojąć, dlaczego ludzie są zdolni do takich reakcji – wspomina.
Walczyła więc jednocześnie zmagając się i z żałobą i okrucieństwem w mediach. Chciała zachować dobre imię ojca dla jego dzieci. Zwróciła uwagę, że „to przede wszystkim one muszą później doświadczać złych i przykrych rzeczy, mierzyć się z tym przez lata”. Sama zaś do dziś utrzymuje bliskie kontakty z Élisabeth Revol. I choć strata wciąż jest dojmująca, nie czuje żalu do nikogo.
– Akceptuję, że odszedł, bo uważam, że taki jest mój los. W tym sensie jestem z tym pogodzona. Akceptuję to, co się wydarzyło, a jednocześnie odczuwam dojmujący brak, którego upływ czasu nie zmienia. Bardzo mi go brakuje i brakować nie przestanie. Może minąć pięć, dziesięć czy 15 lat, a mi dalej będzie żal, że nie idziemy już razem przez życie – mówiła.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Przeraźliwy krzyk i krew w PnŚ, nagle zakończono transmisję. O tym wydaniu nigdy nie zapomnimy
- Weszła do kościoła i dopuściła się porażającego czynu. Parafia pilnie szuka kobiety
- Cleo zdradziła, dlaczego zawsze nosi spięte włosy. Powód zdumiewa
Źródło: Przegląd Sportowy, WP Kobieta
