Smutne wieści o polskiej gwieździe. Robert Gonera przeszedł załamanie nerwowe, szczegóły wyszły na jaw
W ułamku sekundy z najbardziej rozchwytywanego aktora zmienił się w człowieka, którego niechętnie zapraszano na plan. Robert Gonera był u szczytu sławy, kiedy przeszedł załamanie nerwowe. Teraz na jak wyszły przykre szczegóły z tamtego mrocznego okresu.
Robert Gonera ma na swoim koncie kilka niechlubnych ról, jednak w tych najlepszych do dziś budzi podziw. Wystarczy przypomnieć kreację Adama Boreckiego w „Długu”, czy serialu „Glina”. Fani pokochali go także w „M jak miłość”, gdzie wcielił się w Jacka Mileckiego, kontrowersyjnego pierwszego męża Marty Mostowiak, który nieoczekiwanie zniknął z ekranu.
Jedynie najbliżsi i współpracownicy mogli zauważyć, że w pewnym momencie w życiu gwiazdora zaczęło dziać się coś niepokojącego. Wreszcie, podczas prac nad filmem „Determinator” nadszedł przełom. W rozchwytywanym aktorze coś pękło.
Robert Gonera przeszedł załamanie nerwowe. Na jaw wyszły przykre szczegóły
W pewnym momencie Robert Gonera po prostu zniknął z planu . Wcześniej przeżył rozwód z pierwszą żoną. W ukochanym zawodzie zarzucano mu zaś zbyt mocne angażowanie się w role. I rzeczywiście, aktor w każdej z odgrywanych postaci zatracał się bez reszty co nie pozostawało bez wpływu na jego zdrowie psychiczne . Ostatecznie zdecydował się sięgnąć po pomoc.
– Decyzja sama się podjęła, bo przeżyłem załamanie nerwowe. Rodzina namówiła mnie, żebym poszukał pomocy. Był 2007 rok, zrobiłem to otwarcie, nie udawałem, że wyjechałem na Seszele. Naruszyłem społeczne tabu: wtedy niewiele osób, zwłaszcza mężczyzn, przyznawało się do problemów psychicznych. Mężczyzna i załamanie nerwowe — to był oksymoron – mówił dla „Twojego stylu”.
Rozpoczęła się walka. Gwiazdor nadal pojawiał się w produkcjach, jednak na plan zapraszano go dość niechętnie. Przyznaje z resztą, że choć najgorsze już za nim, show-biznes nie zapomniał i od czasu do czasu nadal słyszy: „Gonera? No fajnie, ale czy on pojawi się na planie, bo podobno coś u niego nie halo…”.
Robert Gonera nadal korzysta też z pomocy psychiatrów. Jedną z pierwszych terapeutek poleciła mu jego agentka. Był to czas, w którym jego małżeństwo przeżywało poważny kryzys, który koniec końców doprowadził do rozstania. Aktor chciał ratować rodzinę, a tymczasem okazało się, że najpierw musi uratować samego siebie.
– Terapeutka pomogła mi dostrzec źródło wielu moich problemów, które – jak często bywa — znajdowało się bardzo blisko. Zrozumiałem, skąd brał się mój lęk, który próbowałem wypierać, wiem, że mam do niego prawo. […] „Nie pozwól, aby dobry kryzys się zmarnował”, mawiał Winston Churchill. Wziąłem sobie to do serca. Jestem odpowiedzialny, więc wciąż pozostaję pod opieką specjalisty. Mam kogoś, kto zauważy kolejny mój kryzys szybciej niż ja – stwierdził.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Chajzer znów na świeczniku. Przyłapano go, gdy łamał prawo drogowe
- Ruszyła pilna akcja. Chodzi o zanieczyszczenie toksynami
- Kasia Cichopek pokazała, w czym wystąpi na Festiwalu w Opolu. Kurzajewski będzie pod zachwycony
Źródło: Twój styl