„Ranczo”. Widzowie serialu do dziś wypominają twórcom poważny błąd. Co zauważyli?
Te błędy do dziś kłują w oczy widzów serialu „Ranczo”. Choć produkcja zachwyciła publiczność, twórcom nie udało się ustrzec od dość wyraźnych absurdów, których nie brakowało w fabule. Nawet 6 lat po zakończeniu emisji fani wypominają je producentom.
Serial „Ranczo” wciąż uważane jest za prawdziwą perłę na polskim małym ekranie. Bezpretensjonalna, lekka, zabawna, wciągająca, prezentująca całą gamę barwnych postaci, które widzowie wprost pokochali, wprost idealna na rodzinne popołudnie — nic dziwnego, że produkcja zyskała całą rzeszę wiernych fanów.
Niestety, twórcom nie udało wystrzec się od błędów, które nawet dziś potrafią zakłuć w oczy wnikliwych widzów. Ostatnio opisywaliśmy zagadkę babci Lucy. Jakie jeszcze nieścisłości znaleziono?
Te absurdy do dziś wytykają twórcom fani serialu „Ranczo”
Polacy pokochali „Ranczo” — to niezaprzeczalny fakt. Średnia oglądalność 7. sezonu wyniosła wszak ponad 6,2 mln według serwisu VOD, choć w poprzednich seriach bywały odcinki, które przed ekranem gromadziły niemal 10 milionów oglądających. Przy tak imponujących statystykach było pewne, że przynajmniej część widzów dostrzeże dość oczywiste błędy.
Prezentujemy 3 największe absurdy, których nie ustrzegli się twórcy serialu.
Karp, opłatek i wybory prezydenckie
Jedni uwielbiali postać wójta (Cezary Żak), inni szczerze go nienawidzili. Jednak odcinek 130., w którym miały zostać ogłoszone wybory na prezydenta Rzeczypospolitej był z pewnością jednym z najbardziej emocjonujących. Wigilijny wieczór, Wilkowyje pokryły się śniegiem, a tymczasem najbliżsi Pawła Kozioła obgryzali paznokcie czekając na wynik. Był to wyjątkowy obraz polskiej rodziny, a na dodatek… zupełnie nierealistyczny.
Fani słusznie zauważyli, że kandydat nie dość, że zaginął w ważnym dla siebie dniu, to jeszcze po odnalezieniu, oczekiwał na werdykt w domu, zamiast w towarzystwie swojego sztabu. Co więcej, twórcy serialu „Ranczo” postanowili zupełnie zignorować dość prosty fakt — wybory prezydenckie w Polsce nigdy nie odbywały się w grudniu, a już na pewno nie w Wigilię.
Ja Lucy, biorę sobie ciebie, Kusy, za męża
Paweł Królikowski z pewnością zapisał się w pamięci wielu fanów, jako „Kusy”, szorstki mieszkaniec posiadłości w Wilkowyjach, który dopiero z czasem zaczął odkrywać nagromadzone w sobie pokłady miłości. I przez długi czas nikt nie zastanawiał się, jak brzmi prawdziwe imię bohatera. Nawet jego ukochana.
Niektórzy widzowie drapali się po głowie i zastanawiali, jak to możliwe, że nawet przed ołtarzem piękna Lucy (Ilona Ostrowska) wyglądała na zdumioną, kiedy usłyszała prawdziwe imię Kusego. Była to z pewnością piękna i zabawna scenka, choć w gruncie rzeczy dość absurdalna. Para z pewnością wypełniała wcześniej kościelną dokumentację, a jeśli nawet nie — to przecież niewiele wcześniej urodziła im się córeczka. Czyżby imię ojca nie było wymagane w formularzach?
Zagadka człowieka-orkiestry, czyli obrady w mundurze
Na koniec zostawiliśmy sobie błąd, który mógł razić w oczy zwłaszcza osoby obeznane z prawem administracyjnym. Wiadomo, że serial „Ranczo” rządzi się swoimi zasadami, które dostosowuje do potrzeb fabuły. Wielu widzów zwróciło jednak uwagę na to, jak przedstawiane wydarzenia miały się do rzeczywistego funkcjonowania gminy.
W jej radzie zasiadła bowiem nie tylko dyrektorka placówki szkolnej, Wiesia (Ewa Kuryło), ale także posterunkowy Stasiek (Stanisław Kotecki), który na dodatek prowadził obrady… w policyjnym mundurze! Co ciekawe, w serialu zabrakło także dość istotnej funkcji sołtysa. Pominięto ją celowo, czy też o niej zapomniano — tego nie wiemy. Było to stanowisko, na które z pewnością mógłby kandydować Paweł Kozioł, jednak czy chętka na stołek Prezydenta RP nie stanowiła lepszego obrazu jego kolosalnych ambicji?
A jakie błędy wy zauważyliście w serialu „Ranczo”?
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Daniel M. znów ma kłopoty. Syn Zenka Martyniuka usłyszał zarzuty
- „Pytanie na śniadanie”: Kurzajewski nie prowadzi odcinka z Cichopek. Zaskakujące, kogo zobaczyli widzowie
- Mąż zdradził Katarzynę Łaniewską. Trudno uwierzyć, co działo się później w życiu gwiazdy „Plebanii”