Wyznanie Marysi: „Mężczyźni ode mnie uciekają. Zawsze podają TEN powód”
Przykre rozstanie to częsty finisz wielu relacji, które początkowo zapowiadały się bardzo pomyślnie. Rozczarowanie, żal i smutek to wyłącznie niektóre z towarzyszących po zakończonym związku uczuć. Co w sytuacji, gdy powodem rozłąki jest z pozoru irracjonalny powód? Jak sobie z tym poradzić?
Przykre rozstanie może odbić się zarówno na naszym stanie psychicznym, jak i poczuciu własnej wartości. Przyjrzyjmy się historii Marysi, jednej z naszych czytelniczek, która odważyła się opowiedzieć o traumatycznych dla niej rozstaniach, których podłoże dla wielu może okazać się zaskakujące!
Moja historia
-Cześć, jestem Marysia i piszę do was z bardzo trudną dla mnie do zrozumienia kwestią. Jestem dziewczyną z dobrego domu. Wychowałam się w pełnej rodzinie, otoczona miłością i wsparciem. Takiego też partnera zawsze szukałam. Mam 27 lat, a za sobą trzy poważne związki. Każdy z nich jednak kończył się rozstaniem, w trakcie którego słyszałam bardzo krzywdzące i nie do końca zrozumiałe dla mnie słowa. Ale zacznijmy od początku…
Zapowiadało się tak dobrze…
-Z Piotrkiem poznaliśmy się jeszcze w liceum. Spokojny, zabawny, pełen pasji i ambicji. Wiele osób uważało, że jesteśmy idealnie dopasowani. Ja myślałam podobnie. Nie wyobrażałam sobie siebie u boku innej osoby. Zawsze wspierałam go we wszystkim. Zależało mi na tym, żeby czuł, że może na mnie liczyć. Od niego oczekiwałam tego samego. Po pewnym czasie nasza relacja diametralnie się zmieniła. Piotrek zaczął mnie unikać, wykręcając się obowiązkami. Podobne sytuacje miały miejsce przez dwa miesiące. W końcu zdecydowałam się wyjaśnić całą sprawę. Zapytałam wprost: Piotrek, co się z nami stało? O co właściwie chodzi?
Zaskakujące słowa, przykre rozstanie
-Gdy usłyszałam odpowiedź, zamurowało mnie. Słowa, które padły, były zaprzeczeniem wszystkich moich wyobrażeń na temat Piotrka. -Bardzo mi na tobie zależy, ale nie możemy być dłużej razem. Wiem, że pochodzisz z katolickiej rodziny i twoja wiara nigdy nie była dla mnie problemem, jednak do czasu. Codzienne wizyty w kościele, uczestnictwo we wszystkich możliwych wydarzeniach, wspieranie tej instytucji… Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że to zupełnie nie jest moja bajka. Nie wierzę i wierzyć nie zamierzam. Twoje próby zaciągania mnie co niedzielę do kościoła zaczęły być absurdalne! Przeżyłem z tobą cudowne chwile, ale nie chcę mieć dziewczyny, która jest fanatyczką. Ta religia zupełnie pozbawiła cię indywidualizmu, a ty sama stałaś się trybikiem w całej tej maszynie. Zastanów się nad tym, co jest w życiu ważne.
Za każdym razem!
– Tego typu sytuacje spotykają mnie na każdym kroku. Będąc z kimś w związku w końcu słyszę, że moja wiara przynosi więcej szkody niż pożytku. Nie wiem, jak mam się do tego odnieść. Czy bycie oddanym religii, szanowanie jej zasad i członków to naprawdę objaw fanatyzmu? Przykre rozstanie. Jak interpretować fakt, że każda moja relacja kończy się, gdy wyraźnie akcentuję, że kocham Boga i chcę być częścią kościoła? Pomocy!
Jeśli uważacie, że moglibyście doradzić Marysi w tej trudnej sprawie, koniecznie odezwijcie się do nas na adres [email protected]
Przykre rozstanie. ZOBACZ ZDJĘCIA:
Wychowałam się w szczęśliwej i pełnej rodzinie. Bóg od zawsze był częścią naszego życia, a wizyty w kościele- rytuałem.
Związki, w które wchodziłam, zawsze na początku wydawały się obiecujące. Zmiany zachodziły, gdy przestałam kryć się z moją otwartością i preferencjami co do wiary.
Nigdy nie wstydziłam się tego, kim jestem. Przynależność do kościoła i całej wspólnoty dawało mi poczucie siły i wewnętrznego spokoju.
Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego moje przekonania i wartości były dla moich partnerów przesadą i powodem do rozstania.
Czy wiara to faktycznie powód do wstydu? Czy poglądy partnerów w tej kwestii da się pogodzić?
ZOBACZ TEŻ:
- Wyznanie Basi: „Facet mojej przyjaciółki ciągle mnie podrywa. Chce jej powiedzieć, ale boje się, że mi nie uwierzy”
- Wyznanie Marii: „Urodziłam w wieku 18 lat. Dziecko zniszczyło mi życie, mam do niego żal”
- Kasia: „Zdradzałam wszystkich moich facetów. Za 2 miesiące biorę ślub, nie sądzę by to się zmieniło”