Przykre, co matki myślą o Wigilii. Wyznanie daje do myślenia
Panuje przekonanie, że w święta dobry humor jest wymogiem numer jeden. Tymczasem okazuje się, że wiele Polek dosłownie zmusza się do uśmiechu, siłą wciągając go na twarz na czas bożonarodzeniowej kolacji. Smutne, jak wygląda Wigilia oczami żon i matek.
„Uśmiechnij się”, „co tak milczysz?”, „są goście a ty siedzisz smutna”, „co ty robiłaś w nocy, że taka markotna jesteś?” — na te i inne teksty rzucane przy świątecznym stole zazwyczaj reagują uśmiechem, zmianą tematu albo zdawkową odpowiedzią. Nie chcą zepsuć świąt, a jednocześnie z trudem trzymają się na nogach.
Nie dla wszystkich Wigilia to czas odpoczynku
Prawie wszyscy kochają święta. Z naciskiem na „prawie”. Podczas, gdy dla jednych to czas przerwy od pracy i szkoły, moment na oddech, relaks, okazja do wyjazdu lub spotkania z rodziną, inni już kilka tygodni wcześniej z obawą spoglądają na kalendarz.
Z redakcją Wirtualnej Polski skontaktowało się kilka kobiet, które postanowiły opowiedzieć, z czym tak naprawdę wiąże się dla nich Wigilia. Niestety, nie są to ciepłe, świąteczne anegdoty. Dla tych żon i matek Boże Narodzenie to przede wszystkim ciężka, wykańczająca, a przede wszystkim samotna praca.
– Co roku święta są u nas. Przyjeżdżają córka z zięciem i wnuczką, rodzice zięcia, moja mama i mama mojego męża. W sumie 7 osób. Niby niedużo, ale roboty nie brakuje. Samo ugotowanie kolacji wigilijnej to cały dzień stania przy garach. Myślicie, że ktoś mi pomaga? Pobożne życzenie! Przyjeżdżają na gotowe i siedzą przez 3 dni. A mamusia poda, ugotuje, posprząta, pozmywa… Nawet rodzice zięcia nie poczuwają się do tego, żeby coś przywieźć czy pomóc. Z roku na rok mam coraz większą ochotę odwołać święta – zwierza się Łucja.
Wigilia jest dla Pani Teresy zmorą. „Przyjeżdżają dzień przed Wigilią i mają wszystko w nosie
Dla 48-letniej Pani Teresy duch świąt jest już tylko mglistym wspomnieniem. Przyjemność i radość przesłaniają nerwy, stres, przemęczenie i bezsilność. Jak podkreśla, w ogóle nie czeka na święta a Wigilia jest dla niej prawdziwym utrapieniem.
– Moje dzieci na mnie żerują i mam dosyć harówki […] Ja przez cały tydzień zasuwam, sprzątam, lepię te pierogi, a oni przyjeżdżają dzień przed Wigilią i mają wszystko w nosie. Nawet się żadne nie zapyta, czy pomóc, czy coś przywieźć. Po prostu oczekują, że ja się wszystkim zajmę […] I co roku jest tak, że moje dzieci i mąż siedzą sobie w salonie, oglądają telewizję, śmieją się, a ja urabiam się po łokcie – żali się w liście.
Na początku wspominaliśmy irytujące pytania, które często słyszy się podczas świąt. Wiemy, czego na pewno nie chce usłyszeć przemęczona pani domu. Teresa opowiedziała historię z ubiegłego roku, kiedy ze zmęczenia niemal usypiała przy wigilijnym stole.
– Nie chciało mi się śmiać ani z nikim rozmawiać. Chciałam tylko iść spać […] Córka zapytała mnie, czemu nie mam humoru i czemu muszę być takim smutasem w Wigilię. W końcu, jaka Wigilia, taki cały rok. Myślałam, że ją uduszę. Łatwo im mówić. Oni nie zrobili nic, a ja przygotowałam święta dla 4 osób od A do Z – zwierzyła się.
Znacie podobne historie? Czy rzeczywiście nie ma sposobu, by Wigilia w najliczniejszym nawet, rodzinnym gronie nie przypominała wykańczającego maratonu?
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Odetchnij w końcu pełną piersią. Znamy sprawdzone sposoby
- Uporczywy problem zniknie. Wystarczy zrobić jedną rzecz
- Teściowa dała jej na święta malutki prezent. Otworzyła go i zaniemówiła, tego się nie spodziewała