Przyjaciele przepłynęli Ocean Atlantycki… passatem. Nikt nie wierzył, że im się uda
Przyjaciele dokonali czegoś niemożliwego. To zupełnie zrozumiałe, że nagranie dokumentujące ich poczynania spotkało się z tak ogromnym odzewem ze strony Internautów. Dwaj mężczyźni postanowili przepłynąć Ocean Atlantycki bardzo nietypowym środkiem transportu. Pomimo że nikt nie wierzył, że im się uda, dołożyli wszelkich starań, by w pełni zrealizować założony plan podróży.
Niewiele jest osób, które nie lubią podróżować. Kolejne wycieczki pozwalają nie tylko odpocząć czy uciec od smutnej codzienności. Poszerzają też nasze horyzonty, dają możliwość poznania świata, a także spojrzenia w głąb siebie. Mężczyźni, którzy Ocean Atlantycki przepłynęli… passatem okrzyknięci zostali mianem bohaterów. Wszystko po to, by spełnić czyjeś marzenie.
Przyjaciele udali się w podroż życia
Marco Amoretti wraz z przyjacielem Marco De Candia swoją podróż rozpoczął w 1999 roku. Przyjaciele postanowili udowodnić całemu światu, że Passat może okazać się pojazdem lądowo-wodnym, z którym żegluga i pokonywanie kolejnych wyzwań, stawianych przez Ocean to czysta przyjemność.
Wszystko po to, by spełnić marzenie schorowanego ojca Marco. W chwili, gdy u 67-letniego Giorgio Amoretto wykryto nowotwór, zdawał sobie sprawę, że nie pozostało mu już zbyt wiele czasu. Postanowił żyć pełnią życia i czerpać z niego pełnymi garściami. Mężczyźni bez wahania napełnili więc środek passata nadmuchiwaną poduszką, gwarantującą wyporność, wyposażyli się w boje ratunkowe, system nawigacyjny oraz radiowy… i rozpoczęli podróż życia.
Mężczyźni dokonali niemożliwego
Przyjaciele wraz z ojcem Giorgio wyruszyli z Las Palmas znajdującego się na Kanarach w kierunku Karaibów. Niestety los chciał, że stan zdrowia schorowanego mężczyzny uległ znacznemu pogorszeniu.
Syn, chcąc uniknąć tragedii, zdecydował o jego deportacji. Mimo to postanowił, że się nie podda i wspólnie z najbliższym kolegą zrealizują marzenie taty. Dzielni mężczyźni przeżyli liczne sztormy oraz 42-dniowy odwyk od telefonu i łączności ze światem.
–Kiedy w końcu dodzwoniliśmy się do domu, ciągle pytałem o mojego ojca. Najpierw nie powiedzieli nam nic, aby nie obniżyć naszych morali, ale tuż przed naszym przybyciem na Martynikę dowiedziałem się, że umarł – wspomina Marco Amoretti.
Łącznie, podróż zajęła 119 dni. W tym czasie udało im się pokonać aż 5 tys. kilometrów. Ich niesamowite poczynania w sieci cieszą się niesłabnącą popularnością.
ZOBACZ NAGRANIE:
ZOBACZ TEŻ:
- Toksyczne bombki choinkowe. Producenci ukrywają prawdę
- Nagłaśniamy: Skandal w częstochowskim salonie dla psów. Fryzjer musi odpowiedzieć za swoje zachowanie
- Urszula Dudziak miała romans z żonatym mężczyzną. Gwiazda znalazła go martwego w wannie
- Biedronka pozwana przez znaną blogerkę. Marta Dymek z Jadłonomii pozwie giganta za przepis na piernik
- Matka zrobiła sobie zdjęcie z dziećmi w starym kinie. Kamera uchwyciła tajemniczą postać
- 18 sytuacji, które pokazują, że leginsy nie zostały stworzone dla wszystkich. 11. zdjęcia nie da się wyrzucić z pamięci