Kartki żywnościowe i talony, czyli szał zakupów w PRL. Kto pamięta?
Życie w PRL-u wspominamy mimo tylu trudności tamtych czasów z dozą wzruszenia. Polacy mają szczególne wspomnienia z kartkami na żywność i talonami. Żeby kartki otrzymać, należało się trochę postarać, tym bardziej że nie zawsze dostawaliśmy to, czego chcieliśmy. Talony i kartki stanowiły też targi przetargowe, którymi obywatele się wymieniali. Można było kupić za nie wszystko, buty, mydło, mięso, cukier, a nawet rower.
Kartki weszły w życie w lutym 1981 roku. Urzędy państwowe, zakłady pracy, uczelnie i rady narodowe rozpoczęły wydawanie kartek żywnościowych pełnoletnim obywatelom PRL. Nie było to jednak takie proste. Zanim otrzymało się kartki, należało mieć kartę zaopatrzenia.
Kartki na żywność wynikiem reglamentacji
W większości przypadków systemów gospodarczych reglamentacja występowała raczej w czasach dotkniętych wojną, rewolucją, konfliktami, które nie pozwalały normalnie funkcjonować gospodarce. W przypadku Polski Ludowej był to raczej efekt nieudolnej polityki prowadzonej przez państwo. Do dziś kartki to symbol ekonomicznego bankructwa PRL.
Tymczasem Polacy musieli odnaleźć się w tej rzeczywistości, a kartki zyskały wartość handlową. Można było wymieniać kartki na inne produkty. Dla przykładu za trzy kartki na papierosy można było dostać kartkę na pół litra wódki. Za kartki na słodycze i tytoń można było dostać aż dwie butelki wódki.
Najzabawniejsze wymiany dotyczyły mieszania ze sobą artykułów z różnych dziedzin. I tak za przydział na skarpetki można było wymienić na kartkę wołowego z kością, ewentualnie na dwa opakowania kawy czy dwie kostki masła.
Najłatwiej było dostać kartki na mąkę i ryż. Niektórzy uwielbiają wracać do wspomnień i opisywać wartości kartek i liczne historie z tym związane. Wiele takich filmików znajdziemy na platformie YouTube.
Polacy, a szczególnie ci, którzy byli wówczas dziećmi, wspominają ten czas z wyjątkowym sentymentem. Dzieci były wysyłane do kolejek, dzierżąc kartki zawieszone na szyi, by ich nie zgubić. Kartki traktowało się w końcu z większym respektem niż pieniądze.
Na dowód tych słów możemy przypomnieć sobie zabawne słowa Mańka, pracującego na budowie bloku przy ul. Alternatywy 4, bohatera serialu o tym samym tytule:
– A na co mi pieniądze, panie? Co innego kartki. Wie pan no, na mięso bym wziął albo na cukier…