Poślubiła go dla pieniędzy, ale był sprytniejszy od niej. Prawda wyszła na jaw po jego śmierci
Turystka z Francji sądziła, że ślub z bogatym starcem będzie szybkim sposobem na zostanie milionerką. Ceremonia jak z bajki w malowniczych Alpach miała zabezpieczyć jej przyszłość. Prawda wyszła na jaw dopiero po śmierci męża. Kobieta nie sądziła, że zostanie ośmieszona „zza grobu”.
Droga na skróty nie zawsze prowadzi do upragnionego celu. Boleśnie przekonała się o tym Sandrine Devillard, turystka z Francji, która w 2010 roku podczas wyjazdu w malownicze góry postanowiła połączyć przyjemne z pożytecznym i wyjść za mąż dla pieniędzy. Oczekiwała rychłego spadku. Po śmierci męża spotkała ją niespodzianka.
Kobieta poślubiła go dla pieniędzy. Bliscy ostrzegali
Po przybyciu do malowniczej wsi we francuskich Alpach Sandrine obrała za cel Marcela Amphoux. Mężczyzna był już w podeszłym wieku, w okolicy uważano go za samotnika. Od lat wiódł spokojne, pozbawione przepychu życie. Dlaczego więc „padł ofiarą” młodszej o 21 lat paryżanki?
Przyciągnęła ją perspektywa bogactwa. Mężczyzna otrzymał w spadku dom, o jakim niektóre gwiazdy mogą tylko pomarzyć — w zapierającym dech, górskim otoczeniu, w pobliżu popularnego kurortu narciarskiego. Kobieta nie mogła sobie odmówić takiej okazji.
Bliscy i ludzie z otoczenia nie kryli zaskoczenia, kiedy Marcel, który zawsze podkreślał, że nie potrzebuje kobiety ani bzdurnych miłostek, dał się owinąć młodszej turystce wokół palca. Tym bardziej że Sandrine od samego początku nie wzbudzała ich zaufania. Było jasne, że zależy jej tylko na pieniądzach.
Ostrzegali go z resztą, prosząc, by nie dał się namówić na ożenek. Mężczyzna wydawał się jednak zupełnie zaślepiony, co było bardzo na rękę Devillard.
Po ślubie kobieta nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Kiedy wróciła po spadek, stała się pośmiewiskiem
Ostatecznie para wzięła ślub jak z bajki, kobieta w sukience etno wdzięczyła się do obiektywu u boku swojego bogacza. W mediach krąży nawet klip z ich udziałem. Po ślubie jednak nie zamierzała mieć z nim do czynienia. Niemal natychmiast wyjechała do Paryża, potwierdzając przypuszczenia przyjaciół Amphoux.
Prawdopodobnie na jej decyzję płynął fakt, że mąż postanowił odremontować dom. Niejedną z nas ucieszyłaby taka decyzja, jednak nie Sandrine — Marcel chciał bowiem, by jego rodzina mogła w dobrych warunkach i za darmo gościć pod ich dachem. Zresztą po jej wyjeździe to właśnie oni doglądali mężczyzny. Aż do tamtego feralnego dnia…
W poważnym wypadku samochodowym Marcel doznał licznych obrażeń. Natychmiast powiadomiono żonę, jednak ta nie stawiła się na miejscu. Zawitała w Alpy dopiero po jego śmierci — wpadła jak burza, wyrzucając żałobników z — jak sądziła — jej domu. Przewrotność losu była jednak niczym w porównaniu do ośmieszenia, jakie zgotował jej nieżyjący mąż.
Amphoux zostawił po sobie jednoznaczny testament. Kobieta nie miała żadnych praw do posiadłości, która w całości przepisana została bliskim. Devillard przez 4 lata walczyła w sądzie o podważenie zasadności ostatniej woli męża. Bezskutecznie.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Odetchnij w końcu pełną piersią. Znamy sprawdzone sposoby
- Uporczywy problem zniknie. Wystarczy zrobić jedną rzecz
- Najpierw napadł na Gąsowskiego i go okradł. Ciężko uwierzyć, co stało się chwilę później. Fani zamarli
Źródło: O2