Po 15 latach odeszła z TVN-u. Teraz Anna Wendzikowska oskarża stację o mobbing, podała przykłady
Anna Wendzikowska zamieściła w sieci obszerny wpis, który zszokował wielu. Po kilku miesiącach od rezygnacji z pracy w TVN postanowiła zdradzić kulisy współpracy ze stacją. Opowiedziała o mobbingu, prześladowaniu, a także depresji, z którą przyszło jej się zmierzyć oraz myślach samobójczych.
Wyznania Anny Wendzikowskiej odbiły się szerokim echem w mediach, a do jej słów odniosła się sama stacja TVN, zamieszczając pod wpisem prezenterki oświadczenie. Co tak naprawdę miało miejsce poza kamerami?
Anna Wendzikowska bez ogródek o tym, co przeżyła w stacji TVN
Anna Wendzikowska przez lata była związana ze stacją TVN. W latach 2007–2022 była reporterką programu „Dzień Dobry TVN”, a także prowadziła jeden z formatów, emitowanych na TVN Style. W bieżącym roku Ania postanowiła zrezygnować z pracy . Po kilku miesiącach zdobyła się na szczery wpis.
Prezenterka opublikowała na swoim Instagramie obszerny post, w którym zdradziła szczegóły swojej pracy. Wielokrotnie wspominała o mobbingu, presji czasu, a także gnębieniu i poniżaniu.
— Byłam poniżana, gnębiona, codziennie drżałam o pracę. Nigdy „gwiazda z telewizji”, a ja byłam traktowana, jak dziewczynka z podstawówki, którą co chwilę bije się po łapkach za każde niedociągnięcie — czytamy w poście Ani.
Wendzikowska opowiedziała również o nierównym traktowaniu pracowników. Przytoczyła sytuacje, w których nie otrzymywała wynagrodzenia za swoją pracę, podczas gdy inni redaktorzy dostawali pensje.
— Jeśli mój materiał nie był gotowy na 48 godzin przed emisją, z nagranym tłumaczeniem, podpisami, to spadał z emisji, a ja nie dostawałam pieniędzy . Dla porównania inni reporterzy kończyli swoje materiały w ostatniej chwili, czasami późno w nocy, tuż przed porannym programem — wyjawiła Anna.
Prezenterka wyjawiła, że prosiła o pomoc, kiedy miała zbyt dużo obowiązków do wykonania. Niestety jej prośby nie zostały wzięte pod uwagę.
— Prosiłam o pomoc , żebym nie musiała sama montować materiałów, żebym nie musiała robić tłumaczeń sama. Albo, żebym przynajmniej mogła robić montaż z domu zdalnie. Nie wyrabiałam się ze wszystkim przy dzieciakach. Usłyszałam: nikt tu nie ma specjalnych praw. Ja chyba miałam „specjalne prawa”, ale takie represyjne — napisała.
Wyznanie o depresji
Praca zawodowa to jednak niejedyny problem Ani, z którym przyszło jej się zmierzyć. Okazuje się bowiem, że dziennikarka borykała się z depresją . Uczęszczała na terapię i wspomagała się lekami.
— Były leki, była terapia , na jakiś czas pomagało. Ale z przemocą jest tak, że jak się na nią godzisz, to poziom rośnie… (…) Jest taki moment, kiedy już nie widzisz wyjścia z sytuacji. Nie widzisz światełka w tym ciemnym tunelu, którym kroczysz przecież tak długo. (…) To jest właśnie depresja — czytamy w oświadczeniu Ani.
Zły stan psychiczny sprawił, że Anna Wendzikowska zaczęła rozmyślać o najgorszym. Miewała przerażające myśli samobójcze.
— Pamiętam, jak się zastanawiałam czy skok z piątego piętra, na którym mieszkam, załatwi sprawę, czy trzeba jednak wejść wyżej. Wpisałam w Google: „z którego piętra trzeba skoczyć, żeby…” . Przeraziło mnie, ile jest w internecie pytań na ten temat. Czuję potworny wstyd, pisząc o tym, ale wiem, że czas dać mu przestrzeń — napisała w swoim wpisie Anna.
TVN odpowiedziało Annie Wendzikowskiej
Mocne słowa użyte przez Anię okazały się nie być przypadkowe, bowiem do jej oświadczenia odniosła się sama stacja TVN. Wśród mnóstwa słów wsparcia pojawił się komentarz napisany z oficjalnego konta stacji. Czytamy:
Pełną treść wyznania Anny możecie przeczytać poniżej:
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Katarzyna Cichopek planuje zmianę nazwiska? O swojej decyzji poinformowała już Marcina Hakiela
- Romanowska usłyszała diagnozę. Miliony Polaków zmagają się z tym zaburzeniem
- Wpadka w „Dzień dobry TVN”. Z ust Anny Kalczyńskiej nagle padł wulgaryzm. Bezcenna reakcja prowadzącego