Pijany wsiadł do taksówki w sylwestra. Wysiadł w Nowy Rok, 600 km dalej
Zarówno taksówkarz jak i pasażer na długo zapamiętają tę wyjątkową podróż.
Całe wydarzenie miało miejsce wczesnym wieczorem w sylwestra. Wyraźnie pijany mężczyzna wszedł do taksówki w Kopenhadze, stolicy Danii, w sylwestrowy wieczór jeszcze 2017 roku. Zażądał, aby zawieść go do swojego domu… problem polegał jednak na tym, że mężczyzna mieszka w… stolicy Norwegii, Oslo, mieście oddalonym od Kopenhagi o 600 km. Taksówkarz oczywiście spełnił życzenie pijanego Norwega i wybrał się w podróż o którym rozpisują się teraz wszystkie skandynawskie media.
Problematyczna podróż
Gdy wybiła północ, mężczyzna był już w podróży do swojego domu. Podróż zajęła ponad 6 godzin, a co najzabawniejsze zaczęła się w 2017 i zakończyła się już w nowym roku. Problem pojawił się jednak już na miejscu w Oslo, kiedy taksówkarz zawiózł swojego pasażera pod wskazany adres. Pijany mężczyzna nie chciał zapłacić za kurs, a taksówkarz zmuszony został do wezwania policji.
Rachunek wyniósł aż 12 500 duńskich koron, co w przeliczeniu na złotówki daje około 7 tys. złotych. Okazało się, że rachunek wzrósł niebotycznie do zupełnie większej kwoty. I tak z początkowo 12,5 tys. koron, mężczyzna musi zapłacić teraz 18 tys. koron, do których doliczono grzywnę i koszta interwencji służb porządkowych.
Pech nie odpuścił jednak taksówkarza. W drodze powrotnej do Kopenhagi doszło do usterki w jego samochodzie. Podróż musiał zakończyć na lawecie.
Źródło: gazeta.pl
ZOBACZ TEŻ: Makabra! Do lekarza zgłosił się facet z trzema widelcami wbitymi w penisa