Nowe doniesienia ws. kierowcy z Katowic. Jeden test mówi wszystko, przerażające fakty ujrzały światło dzienne
Łukasz T., kierowca autobusu, który 31 lipca przejechał Barbarę Sz., twierdzi, że ze swojego stanowiska w pojeździe nie widział mieszkanki Świętochłowic. Jego koledzy po fachu uważają jednak, że to niemożliwe. „Fakt” przeprowadził więc eksperyment, który miał sprawdzić wiarygodność słów mężczyzny.
Tragedia, do jakiej doszło niedawno na przystanku autobusowym w Katowicach, wciąż bulwersuje opinię publiczną. Okoliczności śmierci dziewiętnastoletniej Basi wyjaśnia prokuratura, jednak dziennikarze prowadzą oddzielne śledztwo.
Kiedy kierowca autobusu zaczął się tłumaczyć, że siedząc za kierownicą pojazdu, nie mógł widzieć dziewczyn y – i dlatego ruszył z dużą prędkością, postanowiono przeprowadzić test.
Eksperyment sprawdza prawdziwość słów kierowcy autobusu
Basia Sz. została zabita, kiedy próbowała rozdzielić i uspokoić ludzi awanturujących się przed autobusem. Mieli oni grozić, że wtargną do środka – tego wystraszył się Łukasz T. i jak twierdzi – dlatego ruszył z impetem do przodu. Niestety, tym samym wciągnął dziewczynę pod koła pojazdu.
Kiedy Łukasz T. jechał, kierując się do najbliższej zajezdni, nie zwracał uwagi na biegnącego za nim i usiłującego go zatrzymać partnera Basi. Teraz twierdzi, że nie widział dziewczyny, kiedy odpalił silnik. Jak było naprawdę?
„Fakt” przeprowadził eksperyment , sprawdzający, co kierowca mógł widzieć przez szybę swojej kabiny. Test przeprowadzono w identycznym pojeździe – pięcioletnim autobusie marki Solaris . Scenę zrekonstruowano na podstawie filmów i zdjęć z wypadku.
Okazało się, że nawet jeśli osoba stojąca przed maską takiego autobusu jest niska, i tak nie da się jej nie zauważyć ! A Barbara Sz. nie była niskiego wzrostu! Dlatego wersja kierowcy jest bardzo mało prawdopodobna.
Podobnego zdania są inni kierowcy autobusów PKM z Katowic . Oni też twierdzą, że to niemożliwe, by nie zauważyć ludzi przed maską. Istnieją co prawda tzw. martwe punkty , czyli miejsca z utrudnioną widocznością, jak pasek na przedniej szybie czy guma na bocznych drzwiach, które mogą zasłonić widok, ale tylko częściowo.
Jakie może być zatem wytłumaczenie całej sytuacji? Jeden z doświadczonych kierowców podzielił się opinią:
– Ale trudno uwierzyć, że nic nie widział. Chyba że… nie patrzył do przodu. Mógł obserwować pole z boku. Nacisnął gaz, przekonany, że przed maską nie ma ludzi.
Na szczęście autobusy miejskie mają zamontowane kamery zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Być może one pomogą dokładnie i całą pewnością wytłumaczyć okoliczności tego tragicznego wydarzenia.
Fotografia z eksperymentu przeprowadzonego przez „Fakt”:
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Kilka wskazówek, aby wyglądać doskonale na zdjęciach z wakacji
- Opalenizna jak u gwiazd? Znamy na to rewelacyjny sposób
- Nie mieści się w głowie, co Jakimowicz wyprawiał na antenie
Źródło: Fakt.pl