Mieszkaniec Kuźnicy o sytuacji na granicy
Kuźnica Białostocka od kilku dni pozostaje na ustach wszystkich – wszystko w związku z wieloma próbami przekraczania znajdującej się nieopodal granicy, a także umieszczeniem w pobliżu miejscowości białoruskiego obozowiska dla uchodźców. Jeden z mieszkańców opowiedział, jak wygląda życie w samym sercu obecnych wydarzeń.
Mieszkaniec Kuźnicy: „Zastanawialiśmy się, czy wybuchła wojna”
Mieszkańcy przyznają, że za dnia niełatwo dostrzec znajdujące się w pobliżu obozowisko. Wszystko zmienia się po zmroku, gdy przez drzewa przebijają się światła palonych ognisk, z lasu słychać zaś przejmujące okrzyki „Germany!” , sugerujące, gdzie naprawdę kierowali się uchodźcy.
– Przelatujące co chwilę helikoptery, sygnały dziesiątek wozów służb w nocy […] powodują, że faktycznie czasem się człowiek zastanawia, czy nie wybuchła wojna i nie trzeba uciekać – mówi jedna z kuźniczanek reporterowi Wirtualnej Polski.
Lokalni przyznają również, że aktualna sytuacja, a także wciąż obowiązujący stan wyjątkowy utrudniają normalne funkcjonowanie.
– Syn ma długi weekend w szkole, więc chciał wyjść pokopać piłkę z kolegą […]. Wolę jednak, by siedział w domu, nawet przed komputerem. Może nie pójdzie mu to na zdrowie, nawet nie wiem, czy tak jest bezpieczniej, ale jak patrzę na wiadomości w telewizyjne i później w stronę tego lasu… – dodaje jeden z mieszkańców.
Część osób zdecydowała się wyjechać do rodzin, nie wszyscy jednak mieli podobną możliwość. Mieszkańcy powoli przyzwyczajają się jednak do niecodziennych warunków.
– Trochę już oswoiliśmy się z tą sytuacją, ale nadal czujemy jakąś niepewność, czasem można poczuć się nieswojo albo jak w jakimś filmie wojskowym – podsumowała rozmówczyni redakcji.
Źródło: Wirtualna Polska
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Nagły komunikat Morawieckiego. Chodzi o sytuację na granicy polsko-białoruskiej
- Przykra wiadomość ws. stanu zdrowia królowej Elżbiety II
- Kasjerka z Żabki ostrzega wszystkich przed wielkim oszustwem