Mateusz Borek odpowiada hejterom: „Bo ci, którzy siedzą na Twitterze […] za chwilę będą siadali do swoich Mercedesów”
Ogłoszenie udziału Kamila Łaszczyka we freakowej organizacja Fame MMA wywołało niemałe poruszenie w środowisku sportowym. Wytworzyły się dwa obozy, tych, którzy stanowczo bronią przyjęcia propozycji przez „Szczurka” od Fame MMA i tych, co próbują przekonać przeciwników do nieumyślności tej decyzji.
W drużynie pięściarza znajduje się jego aktualny promotor, będący jednocześnie jednym z najbardziej rozchwytywanych dziennikarzy sportowych w Polsce, Mateusz Borek. Współzałożyciel Kanału Sportowego odniósł się w niedawnej wypowiedzi do swoich krytyków, próbując merytorycznie wytłumaczyć im, dlaczego udział Łaszczyka w Fame MMA będzie w zasadzie dla niego korzystny.
Środowisko sportowe wrze. Na linii ognia jest Mateusz Borek
Kilka dni wcześniej Twitter obiegła gorzka dyskusja Mateusza Borka i Andrzeja Wasilewskiego. Tematem zapalnym było właśnie ogłoszenie zestawienia z polskim bokserem, które wedle Wasilewskiego jest totalną kompromitacją jego promotora, w tym przypadku Borka, i managera.
Fala krytyki w internetowych mediach urosła do takich rozmiarów, że dziennikarz Kanału Sportowego poczuł się zobligowany do udzielenia szerszej odpowiedzi w sprawie tej oferty. W wywiadzie na antenie Kanału Sportowego odniósł się szczegółowo do większości zarzutów.
Promotor „Szczurka” wskazuje między innymi, że zorganizowanie pojedynku o randze światowej i mistrzowskiej swojemu podopiecznemu jest bardzo ciężkie do urzeczywistnienia. Kamil bije się w wadze piórkowej, która nie generuje takiego zainteresowania, a tym samym zysków, co waga ciężka.
– On boksuje w kategorii nie ciężkiej, gdzie są miliony, tylko w kategorii piórkowej. […] Dzisiaj znaleźć rywala w kategorii piórkowej dla Kamila Łaszczyka , który będzie chciał przyjechać na obcy ring do gościa z rekordem 32-0, no to albo musisz mieć farta, albo musisz przepłacić, nadpłacić, zapłacić, żeby ktoś w ogóle do Polski chciał przyjechać. Więc tak naprawdę te jego walki w stosunku do zainteresowania polskim boksem są kompletnie nierentowne, ale podaliśmy sobie rękę współpracujemy, szukamy jakiejś większej walki zagranicznej – skomentował w Kanale Sportowym.
W następnej wypowiedzi bezpośrednio zwraca się do hejterów w sprawie wystąpienia Kamila w Fame MMA:
– Atakują mnie różni ludzie mądrzy – albo im się wydaje, że mądrzy – z Twittera, że nie interesuje, że skandal, że to… No ludzie. Każdy musi patrzeć na pewne swoje decyzje przez pryzmat normalnego życia, funkcjonowania. Bo ci, którzy siedzą na Twitterze i piszą, że albo się sprzedał, albo to jest niepoważne… no to oni za chwilę będą siadali do swoich Mercedesów, jechali do swoich posiadłości i latali z żonami albo dziewczynami na wakacje. A ten chłopak będzie normalnie żył – podsumował.
Bokser miał otrzymać propozycję walki o mistrzostwo. Borek zdradził, że gaża była zbyt mała
Powrót Kamila Łaszczyka do ringu mógłby być już wcześniej. Dziennikarz przyznał, że spłynęła do nich oferta walki o mistrzostwo, jednak zaoferowania w niej płaca była o wiele niższa, niż ta, którą otrzyma zawodnik po walce w Fame MMA. W takim przypadku musieli podjąć wspólną decyzję i nie przystać na takie warunki.
Kolejnym niuansem budzącym wątpliwości tego pojedynku był czas na przygotowanie. Jak wskazuje Mateusz Borek, pięściarz miałby jedynie 28 dni na intensywne treningi w zestawieniu o tak dużej wadze. Batalie o znamienite tytuły powinny rozgrywać się na bardziej przejrzystych zasadach, będących również uczciwymi wobec potencjalnych zawodników.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Mateusz Borek w ogniu krytyki. Konflikt promotorów przed walką wieczoru Fame MMA 17
- Potencjalna przegrana będzie wielką plamą w karierze. Kamil Łaszczyk sporo ryzykuje
- Marcin Najman z apelem do dziennikarzy: „Wydaje mi się, że 3/4 dzisiejszych dziennikarzy w przestrzeni publicznej to de facto politycy”