Marta Manowska została „matką zastępczą”. Gwiazda pomaga dzieciom z Ukrainy
Nie od dziś wiadomo, że Marta Manowska ma wielkie serce i instynktownie wyczuwa najgłębiej skrywane lęki i potrzeby osób, z którymi ma kontakt. Gwiazda TVP została „matką zastępczą” dla dzieci z Ukrainy.
Marta Manowska już niejednokrotnie udowodniła, że jest nieocenionym słuchaczem i osobą zawsze skorą do niesienia pomocy. M.in. w „Sanatorium miłości”, gdzie cierpliwie i z uwagą zagłębiała się w skrywane głęboko w sercu problemy seniorów . Kuracjusze otwierali się przed nią , a jej szczere rady i spostrzeżenia nierzadko przyjmowali ze łzami w oczach.
W obliczu dramatycznych wydarzeń, jakie na początku roku rozegrały się w Ukrainie, gwiazda nie mogła pozostać obojętna. Aktywnie zaangażowała się w pomoc , zmieniła swój profil społecznościowy w prawdziwy kanał łączności pomiędzy Polakami a potrzebującymi uchodźcami. Wreszcie wzięła pod opiekę cierpiące matki i dzieci.
Marta Manowska została „matką zastępczą”. Poruszające słowa gwiazdy
Już pod koniec lutego Marta Manowska we współpracy z fundacją „Herosi” zaangażowała się w poszukiwanie lokum dla małych pacjentów onkologicznych z Ukrainy. Jej apel spotkał się z gromkim odzewem i w stosunkowo krótkim czasie udało się znaleźć miejsca dla 20 dzieci.
Kilka dni później odwiedziła także ośrodek w Otwocku i spędziła cały dzień z przebywającymi tam podopiecznymi, dając im choć chwilę wytchnienia od horroru, który przeżyły. Gwiazda zabrała maluchy na spacer, wraz z nimi zbudowała szałas, rozmawiała także z ich mamami, także im ofiarowując namiastkę normalności.
– Marta wykorzystała swoje kontakty, media społecznościowe, analizowała, mówiła, co trzeba – mówiła Anna Rostkowska-Rau z fundacji Herosi dla „Świat i Ludzie”.
Nie dziwi więc, że Marta Manowska została okrzyknięta „matką zastępczą” dla dzieci z Ukrainy , które przybyły do Polski w poszukiwaniu schronienia. Gwiazda nie ustawała w działaniu, mimo że, jak mówiła, kosztowało ją to wiele sił .
– Nie powiem, że nie miałam dziś kryzysów. I to wielu . Przez ostatnie 3 doby przekonałam się, że praca w fundacji, to gdy budzisz się o 7, masz już 20 połączeń nieodebranych, cały dzień dzwonisz i prosisz o pomoc, padasz w nocy, rano powtarzasz to samo. Przeraża mnie skala . Dziś wiele razy nie wiedziałam, jak odpowiedzieć na zadawane mi przez osoby oferujące pomoc, pytania, bo sama nie znałam odpowiedzi – wyznała na Instagramie.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Marcin Miller okultystą? Lider zespołu „Boys” nie wytrzymał, ustosunkował się do zadziwiające teorii
- „Dzień Dobry TVN”: Do sieci trafiło nietypowe nagranie. Tego widzowie TVN nigdy nie mogli zobaczyć
- Olek Sikora porażony, właśnie przekazał niepokojące wieści. „Nie zostawię tej sprawy bez reakcji”
Źródło: Jastrząb Post