Liber pierwszy raz po rozstaniu z Grzeszczak. Tak się zachowywał, "zdradziły go oczy"
Niedawno w mediach gruchnęła wiadomość o rozstaniu Libera i Sylwii Grzeszczak. Para poznała się w 2006 roku, gdy wokalistka pojawiła się na castingu do grupy Ascetoholix, której Liber był jednym z założycieli. Nie trzeba było długo czekać, by połączyło ich uczucie, choć para starała trzymać swoje życie prywatne w sekrecie. Po latach zdecydowali się jednak na rozstanie.
Liber i Sylwia Grzeszczak potwierdzili swoje rozstanie
Liber i Sylwia Grzeszczak poinformowali o swoim rozstaniu za pośrednictwem mediów społecznościowych. Byli małżonkowie zapewnili jednak, że rozstają się w przyjaźni i planują nadal wspierać się wzajemnie w życiu prywatnym. Para nadal będzie także wspólnie wychowywać swoją córkę, Bognę.
Decyzję o rozstaniu podjęliśmy już jakiś czas temu. Przyjaźnimy się i szanujemy się! Nadal pomagamy sobie w pracy i wychodzimy wspólnie na scenę, tak jak to miało ostatnio miejsce podczas festiwalu w Sopocie! Przeżyliśmy razem wiele szczęśliwych lat. Jesteśmy rodzicami, mamy najwspanialszy skarb w życiu. Ukochaną i najważniejszą dla nas Bognę. To dla niej chcemy być najlepszą wersją siebie.
Liber po raz pierwszy wystąpił publicznie od czasu ogłoszenia rozstania
Podczas sobotniego koncertu „Roztańczony PGE Narodowy” na scenie pojawiła się plejada gwiazd. Wśród nich można wymienić między innymi takich artystów jak: Doda, Maryla Rodowicz, Edyta Górniak, Smolasty, Skolim, Blanka, Kubańczyk, Cleo, Viki Gabor, Michał Wiśniewski, Majka Jeżowska, Akcent, Boys oraz Piękni i Młodzi.
Wiele oczu zwróconych było jednak na Libera, który zaliczył swój pierwszy występ od czasu ogłoszenia rozstania z Sylwią Grzeszczak.
Zachowanie Libera na scenie ocenione przez eksperta od mowy ciała
Portal „ShowNews” skontaktował się ze specjalista od mowy ciała, który ocenił zachowanie muzyka podczas wydarzenia. Maurycy Seweryn nie był jednak przekonany, że za poważną miną rapera stało coś więcej niż zwykłe zmęczenie.
Podczas pozowania przyjął typową dla siebie maskę. Jedynym elementem, który zdradzał jego emocje, były oczy. Zachowanie to kontrolował (prawie nie mrugał – dając szansę fotografom na dobre ujęcie), choć od 14 sekundy coraz słabiej. Świadczy to o zmęczeniu piosenkarza. W 23 sekundzie przestał je kontrolować i wyszło, jak bardzo. Zmrużone oczy, ściągnięte brwi. To nie sygnał złości, jak mogłoby pomyśleć wielu fanów. To ochranianie oczu. A teraz poza nagraniem. Nie znam przyzwyczajeń i stanu zdrowia Pana Marcina Piotrowskiego. (…) Przyjąłem więc za genezę sygnału: zmęczenie.
Źródło: ShowNews