Ksiądz opowiedział, jakie ludzie mają metody unikania wizyt po kolędzie

Jak ludzie próbują oszukać księdza po kolędzie?

Dziś w wielu blokach i parafiach stosuje się już listy z numerami mieszkań, które wierni wieszają na klatce, by dać znać duchownemu, do których drzwi śmiało może pukać, by nie przeszkadzać tym, którzy sobie jego obecności nie życzą.

W innych wypadkach wierni, którzy nie chcą gościć kapłana, muszą nieźle kombinować. Najczęściej ograniczają się po prostu do gaszenia świateł i udawania, że w mieszkaniu nikogo nie ma. Wtedy jednak zdradzić może odgłos nawet jednego, niezaznajomionego z planem domownika, choćby dziecka.

W wielu rodzinach jest też tak, że tylko część osób nie chce przyjmować kapłana. Gdy wiedzą o jego wizycie wcześniej, po prostu wychodzą, tłumacząc się pracą czy innym obowiązkami. Czasem jednak domownicy dowiadują się o kolędzie dosyć nagle i drogi ucieczki już nie ma. Wówczas kryją się w zakamarkach mieszkania.

Pewien ksiądz opowiedział, że nie raz nakrył już wiernych na kłamstwie. W jednym z przypadków do pokoju, w którym rzekomo nikogo miało nie być, strasznie dobijał się pies. Innym razem pewna kobieta tłumaczyła, że mąż robi w pracy nadgodziny. Zdradziło go jednak jego chrapanie, które dobiegało z zamkniętego pomieszczenia.

Czasem zdarza się tak, że domownicy przeczekują wizytę księdza na wyższych piętrach i wracają do swojego mieszkania, gdy ten wejdzie już pod kolejny numer. Niektórzy księża zdają sobie sprawę z tego procederu, dlatego specjalnie zaczynają odwiedziny od góry, by go uniemożliwić.

Zobacz zdjęcie:

Artykuły polecane przez redakcję Lelum:

1. Odetchnij w końcu pełną piersią. Znamy sprawdzone sposoby
2. Uporczywy problem zniknie. Wystarczy zrobić jedną rzecz
3. Nie przyjmujesz księdza po kolędzie? Biskup ostrzega, wspomniał o sąsiadach takich osób

Źródło: popularne.pl