Kogel-mogel był lepszy niż niejedne słodycze. Jedliście?
Kogel-mogel może być doskonałym rozwiązaniem także dla teraźniejszego młodszego pokolenia. To, co spowodowało, że uwielbiany deser przeszedł do lamusa to strach przed zatruciem salmonellą. Wtedy absolutnie nikt w ten sposób nie myślał.
Kogel-mogel to prawdziwy przysmak dawnych czasów. Gdy kiedyś dzieciaki żądały słodyczy, ten prosty deser był najszybszym i najsmaczniejszym rozwiązaniem. Mamy bądź babcie chwytały po jajka, szklankę i cukier i ubijały przepyszny krem. Wielu z nas nie zrezygnowałoby z niego nawet na rzecz cukierków czy czekolady.
Kogel-mogel najlepszy deser dzieciństwa
Wokół kogla-mogla narosły już prawdziwe legendy. Wszyscy urodzeni przed latami 90. mamy z tym deserem jakieś wspomnienia, w końcu był obecny w każdym polskim domu. Większość z nas jednak kojarzy przysmak pozytywnie, a kłótnie o najlepszy przepis przechodzą na kolejne pokolenia.
Okazuje się bowiem, że w niejednym polskim domu kogel-mogel jadło się z kakao, które miało imitować smak prawdziwej czekolady. Inni są zdania, że taki pomysł nie ma nic wspólnego z najlepszą wersją polskiego deseru. Wiele twórców kulinarnych filmików na YouTubie uważa, że deser można, a nawet należy przygotowywać na różne sposoby. Jednym z nich jest zrobienie tradycyjnej wersji i połowy udoskonalenie o kakao, jak proponuje KitchenBookTv . A skąd w ogóle wziął się kogel-mogel?
Kogel-mogel skąd nazwa i jak przygotować?
Jak podaje wikipedia.org, słynny deser pojawił się w Polsce w XVIII wieku i najprawdopodobniej pochodzi z kuchni żydowskiej. Swój odpowiednik deser ma w różnych kulturach. W Niemczech nazywa się Zuckerei , a regionalnie także Goggelmoggel , w Rosji – gogol-mogol , a w jidysz – גאָגל מאָגל , czyli także kogel-mogel.
W Polsce okres świetności kogel-mogel przechodził w międzywojniu i w czasach PRL-u, gdzie słodycze były bardzo słabo dostępne. Od tego czasu powstało mnóstwo różnych przepisów, do wielu z nich dodaje się ubite białka bądź sok z cytryny, rodzynki.
Klasyczna wersja deseru zakłada ucieranie żółtek z cukrem, aż osiągnie się kremową, aksamitną masę. Z kolei jest to podstawa do innego deseru, tym razem pochodzącego z Włoch, a noszącego nazwę zabajone. Wystarczy dodać jeden składnik, by osiągnąć włoską wersję deseru, należy dolać słodkie wino, a krem delikatnie podgrzewać w trakcie ucierania.