Joanna Moro wstrząśnięta. Jej mama została okropnie potraktowana

Mama Joanny Moro została oszukana

Joanna Moro urodziła się w Wilnie i stamtąd też pochodzi jej mama. Ta w ostatnim czasie postanowiła odwiedzić córkę. Do stolicy przyjechała nocą. Gdy dotarła na Dworzec Centralny, żeby dostać się do córki, musiała skorzystać z usług taksówkarza który — jak się później okazało — tak naprawdę nie do końca nim był.

Jak wyjaśniła Joanna Moro, by do niej dotrzeć, mama musiała przejechać krótką trasę na Żoliborz. Prezenterka nadmieniła, że taka trasa u większości przewoźników czy w popularnych aplikacjach kosztuje co najwyżej kilkanaście złotych. Jej mama została za to zobligowana do zapłacenia aż 400 zł! Kierowca powołał się na cennik, który wisiał w aucie i według którego faktycznie cena powinna tyle wynieść. Mama Joanny nie zauważyła tego jednak wcześniej i po fakcie była zmuszona, by płatność uregulować.

Wściekła Moro dopytywała obserwujących, czy takie działanie jest w ogóle legalne. Mało tego, udała się w tym celu na policję. Tam powiedziano jej, że skoro kierowca de facto prowadzi działalność polegającą na przewożeniu osób, to mógł sobie zażyczyć dowolną cenę.

Na sam koniec Joanna Moro wystosowała także przesłanie do samego Pana Adama, wspomnianego kierowcy. Zachęciła go do zmiany sposobu myślenia i swojego zachowania, punktując mu, że takie działania są po prostu nieeleganckie i nieprzyzwoite, tym bardziej w obliczu napływu uchodźców, których jeszcze łatwiej oszukać. Niestety, raczej na próżno wierzyć w to, że kierowca posłucha, bo to częsty proceder wśród tej grupy zawodowej.

Zobacz relację:

Artykuły polecane przez redakcję Lelum:

1. Adriana Kalska zdradziła swoją definicję męskości i pokazała nowe zdjęcie. Fanka: „Uśmiech piękny, oczy smutne”
2. Nie zobaczymy już zdjęć Anny Kalczyńskiej? Podjęła decyzję w słusznej sprawie, zaczyna już dziś
3. Media podają niepokojące wieści z rodzinnego domu Edyty Górniak. Szczere słowa ciotki gwiazdy