Jeden z żałobników podczas pogrzebu Emiliana Kamińskiego przewrócił pomnik. Było słychać huk
Emilian Kamiński był żegnany przez bliskich i przyjaciół, kiedy nagle na Powązkach rozległ się huk. Jeden z żałobników przewrócił pomnik, zrobiło się zamieszanie. Ktoś mógł poważnie ucierpieć.
4 stycznia 2023 roku odbył się państwowy pogrzeb nieodżałowanego Emiliana Kamińskiego. Podczas mszy i ceremonii panowała uroczysta atmosfera, żal i nostalgia wyzierały z oczu wszystkich zgromadzonych. Przy pochówku doszło jednak do niecodziennej sytuacji.
Emilian Kamiński był żegnany przez tłumy. Nagle na cmentarzu rozległ się huk
Ostatnie pożegnanie artysty zgromadziło na warszawskich Powązkach potężne tłumy. Relacjonujący wydarzenie dziennikarze przekazywali, że nie dla wszystkich starczyło miejsca w kościele i niektórzy żałobnicy musieli stać na zewnątrz.
I nic dziwnego, ponieważ założyciel Teatru Kamienica, gwiazdor kultowych polskich filmów i seriali oraz współtwórca konspiracyjnego Teatru Domowego w czasach PRL-u był postacią barwną, utalentowaną i ze wszystkich miar kochaną.
Emilian Kamiński po mszy miał spocząć w Alei Zasłużonych. W ostatniej drodze towarzyszyli mu, oprócz rodziny, bliżsi i dalsi przyjaciele, m.in. Katarzyna Cichopek, która pojawiła się u boku Macieja Kurzajewskiego, Katarzyna Skrzynecka, Jacek Kawalec, Jarosław Boberek, Grzegorz Wons, Tomasz Stockinger, Jacek Rozenek, czy Hanna Śleszyńska. Odczytano list od Andrzeja Dudy, a wieńce złożyli także Mateusz Morawiecki i Rafał Trzaskowski.
Żegnało go także wielu zasmuconych spoza świata show-biznesu. Każdy chciał stanąć jak najbliżej, by móc do ostatnich chwil odprowadzać aktora wzrokiem. W atmosferę żalu i zadumy nagle wdarł się potężny huk.
Zaledwie kilka metrów dalej jeden z żałobników oparł się o pobliski pomnik, pod którym spoczywał śpiewak operowy Kazimierz Pustelak i jego żona. Nastąpiło rozwarstwienie i olbrzymia, granitowa płyta runęła na ziemię. Całe szczęście, że nikt nie znajdował się w „polu rażenia”. Upadający blok mógłby bez trudu zmiażdżyć kości, a nawet zabić.
– Oparłem się lekko i poleciało – tłumaczył się w rozmowie z „Super Expressem” „sprawca”.
Także świadkowie byli zdania, że grób nie został odpowiednio zabezpieczony
– Ktoś to chyba na klej szkolny przykleił. Proszę zobaczyć. Tam tylko takie szlaczki. Jak to miało utrzymać ciężar pomnika – stwierdziła kobieta, która widziała całe zajście.
Z incydentu podczas pogrzebu Emiliana Kamińskiego płynie jednak ważny morał. Na każdym cmentarzu — a już zwłaszcza ma starych, zabytkowych metropoliach — nie należy zapominać o ostrożności.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
Źródło: Super Express