Grabarz o grzebaniu ciał w czasie pandemii. Szokujące wyznanie
Na TikToku od jakiegoś czasu sporą popularnością cieszy się grabarz, który tworzy pod pseudonimem Robas. Mężczyzna w prosty i obrazowy sposób opowiada o swojej nietypowej pracy. Tym razem tłumaczył, jak wyglądały jego obowiązki w trakcie pandemii.
Grabarz o pracy w pandemii
Pandemia wpłynęła na w zasadzie wszystkie możliwe zawody i branże. Niektóre zostały przez nią wstrzymane, a inne wręcz przeciwnie. Pełne ręce roboty miał cały personel medyczny, ale nie tylko on. Niestety sporo roboty mieli również grabarze.
Czym różniła się ich praca w tym trudnym okresie. Robas opowiedział o swoich doświadczeniach, skupiając się przede wszystkim na jednym, istotnym czynniku. Jakim?
Grabarz musiał otworzyć trumnę 3 miesiące po pogrzebie. Nie mógł uwierzyć własnym oczomJak grabarze poznawali ciała?
Jak wiadomo, w celu spowolnienia rozprzestrzeniania się wirusa w trakcie pandemii wszystkie ciała pakowano do specjalnych worków. Robas podkreślił liczbę mnogą, bo odgórne wymogi nakazywały, by było ich kilka. Na dodatek nie wolno było ich otwierać. Jak więc poznawano ciała przy ich grzebaniu?
Tiktoker przyznał, że jedynym sposobem weryfikowania ciał było wtedy sprawdzanie danych, które były napisane na worku. Nie można było tego zrobić w żaden inny sposób. Mężczyzna, mówiąc o tym, był ewidentnie zakłopotany. W końcu nie ma pewności, czy wtedy każde ciało trafiło do odpowiedniego grobu. Sam jednak uważa, że w swojej karierze nigdy się nie pomylił.
Grabarz ostro o obostrzeniach
Robas wytłumaczył także, że z biegiem czasu praca grabarza w trakcie pandemii stała się łatwiejsza. WHO wydało bowiem pozwolenie na otwieranie worków, dzięki czemu grabarze mogli odpowiednio przygotować ciała i przede wszystkim mieć pewność, że to te właściwe. Niemniej, tiktoker zdecydował się na szczery, subiektywny komentarz dotyczący wszelkich obostrzeń.
Były takie obostrzenia, a nie inne, których każdy się trzymał. Wiadomo, że to było chore