Emilian Kamiński przed śmiercią opowiedział o swoim ciężkim dzieciństwie
Emilian Kamiński niechętnie wracał wspomnieniami do swojego dzieciństwa. Mało kto wiedział, że uwielbiany aktor zasmakował całej gamy niewyobrażalnych trudów życia, od przemocy po bezdomność. Zwłaszcza jedna historia z przeszłości sprawia, że usta same otwierają się ze zdumienia.
Poznaliśmy go już jako założyciela Teatru Kamienica, ekranowego amanta i romantyka, charyzmatycznego Bociana z „U Pana Boga w ogródku” i ojca Magdy z „M jak miłość”. Aż trudno uwierzyć, że w przeszłości Emilian Kamiński był bezdomny.
Bywało, że nie jadł przez 52 godziny. Emilian Kamiński miał za sobą trudną przeszłość
Jego twarz znał chyba każdy — był tak wszechstronnym i utalentowanym aktorem, że nie straszna mu była żadna rola. W wywiadach chętnie rozwodził się na temat twórczości artystycznej i nowych projektów. Można było odnieść wrażenie, że dla niego życie zaczęło się dopiero wraz z karierą aktorską. I właściwie — rzeczywiście tak było.
Emilian Kamiński zazwyczaj jak ognia wystrzegał się opowiadania o swoim dzieciństwie. Wiadomo było jednak, że w przeszłości doświadczył życia na ulicy. W młodości często uciekał z domu i doskonale znał ból „ojcowskiego pasa”. Od rodziców nie otrzymywał żadnego wsparcia.
Jeszcze zanim powstał Teatr Kamienica, założył fundację Atut, która do dziś organizuje akcje dobroczynne. Rzadko wspominał o charytatywnych inicjatywach, których się podejmował. Tymczasem dzięki niemu osoby bez dachu nad głową miały możliwość uczestnictwa w warsztatach i spotkaniach okolicznościowych.
Emilian Kamiński doskonale znał ich sytuację, rozumiał beznadzieję, dostrzegał to, co umykało innym, kiedy patrzyli na bezdomnych. Wszak oni także pomogli mu zdobyć nocleg i pożywienie, kiedy przez blisko trzy doby nie włożył niczego do ust. W przeszłości pomagali mu także Romowie.
Emilian Kamiński miał 2,5 roku, kiedy ruszył na samotny spacer. Sfora dzikich psów uratowała mu życie
Na dzieciństwo uwielbianego aktora przypadały lata 50. Wczesne powojnie nie charakteryzowało się zbytnią świadomością, jeśli chodzi o wychowywanie dzieci. Rodzice nie mieli więc żadnych skrupułów przed biciem syna, zwłaszcza, że ten był dzieckiem żywiołowym i buntowniczym.
Od najmłodszych lat wolał spędzać czas poza domem. Uwielbiał siadać pod drzewami i włóczyć się po okolicznych lasach. Na jedną ze swoich wędrówek wybrał się w sylwestra, mając zaledwie 2,5 roku. Nikt go nie pilnował — na zewnątrz panował przenikliwy mróz.
– Pewnie bym zginął, zamarzł, przepadł, gdyby nie sfora bezdomnych psów. Znalazły mnie, otoczyły i grzały własnymi ciałami – opowiadał „Super Expressowi” w 2011 r.
I choć Emilian Kamiński niechętnie spoglądał wstecz, jego historia nadawałby się na scenariusz do porywającego filmu lub książki. Tym większy jest żal po śmierci artysty, który zapewne trzymał w zanadrzu jeszcze wiele przejmujących opowieści.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Odetchnij w końcu pełną piersią. Znamy sprawdzone sposoby
- Uporczywy problem zniknie. Wystarczy zrobić jedną rzecz
- Nie przyjmujesz księdza po kolędzie? Biskup ostrzega, wspomniał o sąsiadach takich osób
Źródło: Onet Kobieta, WP Film