Był budynek, nie ma budynku. Tragedia w rodzinie Piotra Zielińskiego
Żywioł ciągle jest niepowstrzymany, a straty tylko rosną. Fala powodziowa zdążyła już dosłownie zmyć całe miasta z powierzchni ziemi. Poszkodowani starają się radzić sobie z sytuacją. Jednak najnowsze wiadomości nie napawają optymizmem.
Kolejne zniszczenia po przejściu wielkiej wody
Piotr Zieliński to polski piłkarz, który aktualnie gra w klubie Inter Mediolan. Pojawia się również w reprezentacji Polski. Od kilkunastu lat mieszka we Włoszech, gdzie założył rodzinę. Choć zdążył już zapuścić tam korzenie, wywodzi się jednak z Dolnego Śląska.
Ten region od kilku dni zmaga się ze straszliwymi skutkami powodzi spowodowanej niżem genueńskim Boris. Żywioł niszczy wszystko, co spotka na swojej drodze. Pochłania budynki i drogi. Pojawiają się kolejne ofiary śmiertelne.
Dom Bartosza Kurka i jego żony zalany. "Nic nie można zrobić". Żona polskiego sportowca ewakuowana. Sama nie miałaby szansRodzina Piotra Zielińskiego padła ofiarą powodzi
Polski piłkarz wychował się w Ząbkowicach Śląskich. To miasto położone w województwie dolnośląskim. Obszar ten, na 30 dni został objęty stanem klęski żywiołowej. Straty w tym regionie są trudne do opisania.
W dramatycznej sytuacji znaleźli się również mieszkańcy i turyści, których wielka woda zastała na terenie położnego w pobliżu Ząbkowic Lądka-Zdroju. To miasto znane z uzdrowisk i kurortów. Wielu kuracjuszy nie przewidziało, że dojdzie do dramatu.
Rodzina Piotra Zielińskiego poniosła poważne straty
O tym, co w ostatnich dniach wydarzyło się w Ząbkowicach Śląskich, mówił w rozmowie z WP Sportowe Fakty ojciec piłkarza — Bogusław Zieliński. On sam nie poniósł większych szkód, inni jednak nie mieli tyle szczęścia.
Dalsza rodzina z okolic Stronia Śląskiego jest odcięta, bez prądu, muszą organizować agregaty.
Ze skutkami powodzi zmaga się również rodzina żony piłkarza, która także pochodzi z tamtych okolic. Bogusław Zieliński zrelacjonował katastrofalne skutki powodzi.
Rodzina od strony żony Piotrka straciła sklep w Lądku. Woda go zburzyła, zmiotła z powierzchni. Nie ma już nawet budynku. To był sklep w niskiej zabudowie i po prostu zniknął.
Ojciec Piotra Zielińskiego dodał jeszcze, że sytuacja zaczyna się już normować i mieszkańcy muszą skupić się na pomocy potrzebującym i odbudowie zniszczeń. Niepokojące są jednak wieści płynące z Wrocławia i Opola.